Sejm bez lewicy jest martwy, twierdzą przedstawicielki Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Forum Równych Szans i Praw Kobiet, bijąc na alarm przed możliwym zaostrzeniem przepisów dopuszczających przerywanie ciąży.
Podczas piątkowej konferencji prasowej (12.01.2018 r.), działaczki lewicy zapowiedziały dalszą walkę o prawa kobiet i nowe protesty, które mają być reakcją na odrzucenie obywatelskiego projektu "Ratujmy Kobiety 2017".
Projekt ustawy, dopuszczający przerywanie ciąży do 12 tygodnia życia, wprowadzający edukację seksualną do szkół i darmową antykoncepcję, został w czwartek wieczorem odrzucony przez Sejm w pierwszym czytaniu. Zabrakło zaledwie 9 głosów, by skierować go do dalszych prac w komisji. Oburzenie lewicy jest tym większe, że w głosowaniu nie wzięło udział 29 posłów PO i 10 posłów Nowoczesnej.
"Nie można stawiać znaku równości pomiędzy statusem prawnym kobiety a statusem zapłodnionych jajeczek" mówi przewodnicząca Forum Równych Szans i Praw Kobiet prof. Małgorzata Niewiadomska-Cudak.
Działaczki lewicy obawiają się, że odrzucenie obywatelskiego projektu "Ratujmy Kobiety 2017" i jednoczesne skierowanie projektu całkowitego zakazu przerywania ciąży do dalszych prac w komisji oznaczać może, że PiS szykuje się do wprowadzenia całkowitego zakazu przerywania ciąży i drastycznego ograniczenia praw kobiet.
"PiS musi jakoś wynagrodzić wyborcom usunięcie z rządu Jana Szyszki i Antoniego Macierewicza. Naszym zdaniem zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych może być formą rekompensaty" - komentuje wiceprzewodnicząca SLD w województwie łódzkim Małgorzata Moskwa-Wodnicka.